|
Autor |
Wiadomość |
Vanja
Skryba
Dołączył: 19 Lip 2007
Posty: 3510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 23:27, 29 Gru 2007 |
 |
Mała czarodziejka
( sesja z Enyą )
Vanja weszła do sypialni i podeszła spokojnie do mamy.
- Mamo? Czy u nas w domu są szczury? - Spytała patrząc w jej oczy spokojnie z lekkim niepokojem.
Uśmiechnęła się do córki ciepło
- Myślę, że nie. A co kochanie widziałaś jakiegoś?
- No właśnie nie wiem, małe ze świecącymi oczami, często w nocy widzę małe oczka, jak wpatrują się we mnie - powiedziała siadając mamie na kolanach - to nie jest straszne, tylko ciekawe bardzo.
Pogładziła lśniące włoski córeczki i przytuliła ja
- Nie wiem kochanie... Na prawdę nie wiem, co to może być... - Powiedziała cicho zastanawiając się, o czym może mówić dziewczynka.
- A wiesz co? - Westchnęła, ciężko jej było wyznać - mamo wiesz ja chyba jestem chora bo mi się ręce świecą czasem.
- Nie kochanie, nie jesteś chora. Zapewne odziedziczyłaś po mnie bądź po tatusiu jakieś talenty magiczne i teraz zaczynają się one ujawniać. - Uśmiechnęła się do małej ciepło
- No dobrze, ale co ja mam z tym zrobić, bo to samo nagle mi się robi nawet jak nie chce - mruknęła oglądając dłonie, które teraz były zwykłe.
- Musisz próbować nad tym panować. Skupić się i starać się to powstrzymać bądź wywołać. Z czasem na pewno nauczysz się to robić.
- Ale tak sama? – Westchnęła - to jest chyba niebezpieczne, co? - W jej oczach pojawił się strach
- Oczywiście, że nie skarbeńku. Od czego masz mnie i tatę? Pomogę Ci, gdy tylko będziesz chciała. - Uśmiechnęła się do niej czule.
- Oohh mamo pragnę tego najbardziej na świecie - przytuliła się mocno - poza tym nigdy nie mówiłaś, że jesteś magiem - popatrzyła na nią uważnie.
- Bo nigdy nie pytałaś. - Roześmiała się - Poza tym czy wyglądam na rzemieślnika lub wojownika?
- No nie, ale przecież jesteś moją mamą, to znaczy wiesz sama, nie myślałam nigdy o tym, czym się zajmujesz, bo mną się zajmowałaś - powiedziała rezolutnie
- Podczas opieki nad tobą tez nieraz pomagałam sobie magią, trzeba przyznać, że to bardzo przydatna "rzecz" - Powiedziała z uśmiechem
- Ooo ja tak pragnę się uczyć, powiedz mi, co mam robić jak, ja zacząć - dopytywała się.
- Mówisz, że twoje dłonie świecą, więc myślę, że powinnaś zacząć od prób skupienia siły w dłoniach. Gdy już nauczysz się panować nad samą siłą przejdziemy do wykorzystywania jej - zaklęć.
- Ale mamo, one świecą jak ja nawet tego nie chce, a jak chce to nic się nie dzieje - zamyśliła się - często jak się boje to się tak dzieje, albo jak jestem bardzo przejęta - dodała z zapałem
- To nic dziwnego. Wywołują to po prostu silne uczucia. - Uśmiechnęła się do córki - Na początku na pewno będziesz miała problemy ze skupieniem siły od tak, po prostu, ale potem nie będzie Ci to sprawiało najmniejszego problemu.
- Wiem, wiesz ja trochę już ćwiczę, ale to na razie mało daje - powiedziała marszcząc nosek
Uśmiechnęła się do córci
- Moja mała czarodziejka!
Sen czy jawa
( sesja z Kugbą )
Vanja siedziała nad jeziorkiem. W lasku przy pałacu rodzinnym usytuowanym. Siedziała tuż nad brzegiem krystalicznie czystej wody, tuż obok śnieżnobiałego kwiatu, który nigdy się nie zamknął, od kiedy półelfka się urodziła. Był to dar od samej matki natury, lecz rodzice nigdy jej o nim nie opowiadali. Siedziała teraz w wodę wpatrzona. Nagle w wodzie, jak by nie było płytkiej, bo jej ojcu po szyje sięgającej, wir tworzyć się począł.
Patrzyła zaciekawiona na to niezwykle zjawisko, usadowiła się wygodniej i myślała cóż to może być.
Wir się rozszerzał jeszcze bardziej. Zobaczyła rozbłysk światła a po chwili ujrzała inne miejsce. Coś małego się poruszało. Jakby stworzenia, których nie znała. Wszystkie z ogonami, jakby rybimi, lecz torsami na kształt ludzkich. Skórę mieli w kolorach, od błękitu, do morskiej zieleni.
- Oohhh - westchnęła głośno, zachwycona i wstała patrząc się w urocze miejsce. Chciała dotknąć tych stworzeń, tak były ciekawe, chciała się dowiedzieć o nich. Nieświadoma weszła już do wody, i jak zahipnotyzowana szła w stronę leja.
Stworzenia, jakby nie widziały dziewczynki. Zajmowały się swoimi problemami. Jedynym, co dziwne było, to fakt, że praktycznie każdy broń miał przy sobie. Wir zaczął wciągać Vanje. Po chwili znalazła się pod wodą, lecz mogła oddychać. Całe miejsce magią było przesiąknięte.
Szła dalej, pod woda. Popatrzyła na swe dłonie pod woda, wzięła oddech, ale nie dusiła się. Szła dalej, przepełniona zachwytem wyciągała do nich ręce, uśmiechała się, a jej oczy płonęły radośnie, przecież nie co dzień takie cuda się widzi. Jak dotąd tylko Tamlin był jedyną dziwna zagadką w jej życiu.
Mermanie, gdyż tak się ich rasa zwała, w końcu zauważyli dziewczynkę, i nieufnie poczęli ją okrążać. Dziwnym się faktem wydawało, że tylko mężczyźni tu chyba byli. Każdy we włócznie, lub oszczep uzbrojony zbliżać się do Vanji poczęli. Nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych.
Ona zaś ukłoniła się z szacunkiem. Lekko wystraszyła się ich srogich min, ale uśmiechała się przyjaźnie i wyciągnęła ręce w geście przyjaźni, pokazując ze nie ma broni.
Mermanie jakby trochę się uspokoili
- Czego tu szukasz? - Usłyszała groźny pomruk w swych myślach
- Pokazaliście mi przejście, to chciałam zobaczyć - szepnęła przestraszona, a jej dłoń powędrowała na skórę mężczyzny. Zaciekawiona badała jak on wygląda - jejku jesteś prawie jak ja – mruknęła.
Półelfka poczuła na plecach i brzuchu groty włóczni. Dotknięte przez nią stworzenie cofnęło się, tak, aby odsunąć się po za zasięg jej rączki.
- Przepraszam - szepnęła przestraszona już nie na żarty - ja tylko chciałam zobaczyć czy jesteś rzeczywisty.
Mermanie odsunęli się od niej
- Kim jesteś? - Zapytał kobiecy głos, gdzieś za jej plecami.
- Jestem Vanja - dziewczyna powoli odwróciła się w stronę, z której dobiegał głos.
Z za mężczyzn wyłoniła się syrena, o srebrnych włosach. Rybi ogon pokryty był szmaragdowymi łuskami. Piersi miała nieosłonięte.
- Oooo ale pani jest piękna - westchnęła zachwycona - prawie tak jak moja mama - dodała po chwili i stała z rozdziawiona buzią patrząc to na nią to na mężczyzn - ja przepraszam, ale wir sam się zrobił, i ja Was zobaczyłam i chciałam się tylko dowiedzieć kim jesteście - powiedziała po chwili i zamknęła buzie, widząc w końcu ze robi bardzo niemądra minę.
Młoda syrena uśmiechnęła się lekko i gestem drobnej dłoni kazała mężczyznom broń odłożyć. Mermanie zrobili co im kazano
- Witaj w naszym pięknym mieście - powiedziała syrena z ciepłym uśmiechem na twarzy.
-Vanja...
Dziewczynka usłyszała ciepły, spokojny głos, podobny do głosu jej ojca.
-Vanja... No obudź się...
Usłyszała znów i poczuła potrząśnięcie. Obraz zaczął się zmniejszać. Wir wciągał ją z powrotem do jej świata.
- Nieee - wyciągała rączki do nich, ale już znikli z jej pola widzenia - Nnieeee - jęknęła zrozpaczona - ja chce Was poznać.
- Vanja? - Zabójca potrząsnął lekko córką, aby się obudziła wreszcie - Tyle raz Ci mówiłem, ze spać przy tym jeziorku nie powinnaś...
- Tata ? - Spojrzała na niego nieprzytomnie - Ale ja nie spałam ja byłam u nich, ale piękne stworzenia – westchnęła - i były przyjazne, ale mnie obudziłeś - popłakała się, sama nie wiedząc czemu tak była wzruszona nowym doznaniem i tym co przeżyła.
- Eeee... - Mruknął, nie wiedząc, o co jej chodzi. Przytulił ją delikatnie - Opowiedz mi o nich. - Szepnął ciepłym głosem, wprost do jej uszka.
- Bo ja siedziałam i patrzyłam się w wodę - tuliła się do ojca mocno - wiesz zrobiło się jakby przejście i zobaczyłam mężczyzn z ogonami, pływali sobie spokojnie. Ja chciałam ich poznać takie piękne to były stworzenia i weszłam do wody, do nich. Wiesz byłam pod woda, i mogłam oddychać normalnie - mówiła przejęta - Oni mieli broń i mnie przestraszyli, ale taka jedna pani zaczęła ze mną rozmawiać no i się zjawiłeś Ty - powiedziała ocierając łzy i westchnęła ciężko.
Zrobił cierpką minę. Wiedział, że jego córka często ciekawe sny miała, lecz czegoś takiego jeszcze nie słyszał
- Aha... - Mruknął i wstał, jednocześnie na ręce ją biorąc.
- Tato czy to możliwe, że to nie był sen? Tam było tak pięknie, a oni, to znaczy ta pani, bo oni byli straszni i bałam się, tylko jej nie - plątała się, mówiąc cicho i tuląc go jego piersi.
Pocałował ją w czółko i westchnął cicho. Obrócił się i do domu skierował. Vanja ujrzała jak z wody wynurzyła się głowa, tej "pani”, o której ojcu opowiadała. Na jej twarzy ciepły uśmiech gościł. Nim Vanja zareagować zdążyła, syrena pod wodą znikła.
Dziewczynka uśmiechnęła się wesoło tylko i już spokojna ze to nie sen, dała się donieść do domu. Oczywiście nic już nie powiedziała o tym, ze ją widziała, ale planowała znów spacer nad jeziorko.
- Tato? – Zapytała - coraz więcej rzeczy mnie zadziwia wiesz
Uśmiechnął się lekko
- Mnie też kochanie... Mnie też... - Szepnął i ucałował córkę w policzek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Vanja
Skryba
Dołączył: 19 Lip 2007
Posty: 3510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 23:28, 29 Gru 2007 |
 |
Elf sadzą malowany
(sesja z Rizenem )
Dziewczynka, może na pierwszy rzut oka trzynastoletnia wpatrywała się w niego bezczelnie i ciekawie. Być może to oszukało jego czujność, a następne co poczuł to jej palec przejeżdżający uparcie po jego przedramieniu.
- Dlaczego Pan jest wysmarowany sadzą? - Spytała rezolutnie, patrząc na niego to na palec, czy nie widać na nim sadzy*
Spojrzał na dziewczynkę z wściekłością, bo niby jakim prawem go dotyka, po co się w ogóle odzywa
- zamknij się gówniaro - syknął zły.
Prychnęła urażona i patrzyła na niego z wyrzutem.
- Nie dość, że brudas to jeszcze i niemiły! Głupi pan jest! - Wykrzyknęła i język mu pokazała.
Błyskawicznie złapał ją, drugą ręką sięgając po sztylet
- nie dość, że mała, to jeszcze durna - mruknął sobie - może jakbyś była starsza to bym cię oszczędził.
Z całej siły kopnęła go w piszczel, dojrzał w jej oczach dziwny błysk, a dłonie dziewczynki, która się broniła zaczęły go okropnie parzyć.
- Sprytne gdyby nie fakt, iż my drowy jesteśmy odporne na magie - bodnął ją lekko w szyję tak że na chwile straciła koncentracje co kosztowało ją starte czaru - i jeszcze jeden fakt jestem łowcą magów
- Drowem ? a co to jest - patrzyła zaciekawiona, a jej strach jakby zmalał, widząc w nim nowe ciekawe stworzenie które jednak nie było przebranym i usmarowanym na czarno elfem. - i po co łapiesz magów - rozcierała szyje.
- Nie muszę odpowiadać prawda - powiedział spokojnie zdając sobie sprawę, że nie powinien się dać wytrącić z równowagi
- Podrapała się po głowie - wie pan, uprzejmość nakazuje żeby odpowiedzieć na pytanie jak ktoś je zada, a skoro jest pan jakiś taki dziwny, to tym bardziej - zmarszczyła nosek zaciekawiona i znów poczęła paluchem trzeć jego rękę sprawdzając czy nie żartuje sobie z niej ze nie jest wysmarowany.
- W dupie mam uprzejmość - powiedział zabierając szybko rękę i zakładając czarną rękawicę - przestań mnie dotykać.
- To powie mi pan, co to jest drow czy nie - tupnęła noga i patrzyła się w niego, a jej oczy przybrały na moment szkarłatną barwę, widać ze bardzo była wzburzona jego nieodpowiednim zachowaniem.
- Pokazać ci sztuczkę - powiedział ze spokojem lekko się przeciągając - taką jakiej jeszcze nie widziałaś - mówił dalej spokojnie.
- Ale niech najpierw pan powie co to drow i po co panu magowie - nie ustępowała - sztuczka zaczeka - dziewczyna wyszczerzyła się w pięknym szczerym uśmiechu. Była ona istota młoda i naiwna.
- Pomagam im rozwijać swe magiczne zdolności - rzekł spokojnie - a ty czegoż mnie nachodzisz.
- Bo ciekawie pan wygląda taki czarny jakby w sadzy, a włosy jak od pająka - powiedziała spokojnie i wpatrywała się w niego bezczelnie - to pan jest drow, to jest rasa? – Zapytała.
- Tak - rzucił szybko nie lubił odpowiadać na takie głupie pytania, szczególnie te typowo głupie zadawane przez dzieci*
Zamyśliła się
- Ale pan nie powinien mieszkać pod ziemią?
- Widocznie nie - zaczął powoli iść w swoją stronę.
- A o jakiej sztuczce pan mówił - nie dawała się zbyć tak łatwo.
- O tej - Naciągnął kaptur i rozpłynął się niczym cień.
- Eh - westchnęła tylko i poszła w stronę domu kopiąc po drodze kamyczki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|